
„Spectre” – film, na którego polską premierę bilety wyprzedano na długo przed nią. Jednych przyciąga postać agenta 007, innych pojawiająca się w tej części Monica Bellucci. Mnie – pojawiające się w nim samochody.
Internetowa obietnica nocnego pościgu pustymi ulicami, gdzie główne role grają Aston Martin i Jaguar.
Nie są to zwykłe modele tych marek. Aston Martin DB10 został zaprojektowany specjalnie dla potrzeb filmu. Drugi z supersamochodów – Jaguar – to C-X75, poezja inżynierii i obecnych możliwości technologicznych. Oba pojazdy są niesamowite, piękne i ekscytujące, przesiąknięte brytyjskością i nastrojem filmów opartych na książkach Iana Fleminga. Doskonale wpisują się w historie, budują napięcie i odzwierciedlają nonszalancję głównej postaci.
A jednak czegoś mi w nich brakuje. Może kiedyś nie miałbym takich przemyśleń?
Gdybym nie odnalazł ducha samochodów Bonda w zupełnie innej części świata.
Na targach motoryzacyjnych w Tokio (28.10.2015) Mazda zaprezentowała wizję samochodu sportowego Mazda RX-Vision.
Może niektórzy się ze mną nie zgodzą, ale Mazda znacznie lepiej wpisuje się w nastrój filmów o Jamesie Bondzie.
Kiedy stylistyka DB10 jest ascetycznie, minimalistyczna, w RX-Vison doświadczamy symfonii wyrafinowanych linii i krzywizn.
Charakterystyczny dla Astona kształt przedniego wlotu powietrza zdaje się być doczepiony w ostatniej chwili (choć może gdyby ta część samochodu była odrobinę bardziej urozmaicona, odbiór całości by się zmienił?). Obecna forma wygląda jak zatrzymana na pewnym etapie projektowym. Widzę w niej zapowiedź możliwości rozwinięcia, lecz nie finalne stadium.
W Mazdzie tymczasem możemy zaobserwować obraz płynnego rozwinięcia filozofii Firmy, bez zatracenia wypracowanego DNA.
Przód samochodu jest oszczędny, wyważony w proporcjach, również minimalistyczny aczkolwiek nie dający wrażenia pustki.
W obu samochodach wizualny środek ciężkości jest umiejscowiony w tylnej części bryły – tak jak powinno być w prawdziwym sportowym samochodzie. Jednak Aston zdaje się być nazbyt drastycznie urwany w tylnej części. W ujęciu bocznym nasuwa mi skojarzenia z Fiatem Coupe.
Mazda natomiast przypomina pocisk wystrzelony z karabinu snajperskiego. Jej linie są miękkie i subtelne. Bryła zdaje się być kształtowana siłami natury. Samochód wpasowuje się z minimalnym oporem w otaczające go prądy powietrza. Sylwetka ma więcej z drapieżnego kota niż Jaguar. Jest przyczajona, pełna skumulowanej energii gotowej do uwolnienia przy najmniejszym muśnięciu pedału gazu.
Elementem, w którym Aston nie ustąpił pola Mazdzie jest tył samochodu. Decyzja o tym, który z nich ma piękniejszy, mogłaby być dość problematyczna. Oba są zachwycające, wyważone, zmysłowe.
To część DB10, która moim zdaniem pozostała wierna wizerunkowi, jaki dla swojego bohatera stworzył Fleming. Idealnie skrojona, oszczędna i nie mniej elegancka.
Jednak to po Mazdzie spodziewałbym się bardziej, że kryje w sobie uwielbiane przez widzów działka, granatniki, lasery, katapulty. Cuda, jakimi raczył nas niegdysiejszy Q, bo ten obecny – podobnie jak DB10 – ma w ofercie jedynie rewolwer i mininadajnik.
Fryderyk Zyska