
Na pewno nie raz słyszeliście rozmowy skupione na tym kto, gdzie, co założył, jak wyglądał, a ta nowa kolekcja… Kiedy spotykają się projektanci samochodów, tematy rozmów mają podobny wymiar. Z tą różnicą, że skupiają się wokół środków transportu.
Podczas polskiej premiery Rolls-Royce Phantom One of One, miałem wyjątkową przyjemność spotkać się z Henrym Cloke’em. Jednym z projektantów zespołu Rolls-Royce Phantom. Osobą, która ma niemały wkład również w konceptualną wizję Rolls-Royce Vision Next 100 / 102 EX.
Oto fragmenty rozmowy, którymi mogę się z Wami podzielić.
Fryderyk Zyska: Jak wygląda studio projektowe Rolls-Royce? Czy jest to typowa pracownia, gdzie wypełniasz same obowiązki – nic ponad to? Czy może jest tak spektakularne, jak koncepty, które realizujecie? Wszystko co Cię otacza cechuje najwyższa jakość, przesiadujecie na sofach z najlepszych skór, a zamiast wody sodowej pijecie wyszukane trunki?
Henry Cloke: Faktycznie pracownia wyróżnia się na tle podobnych placówek. Mamy środowisko stworzone do pracy twórczej. Pełne przyjemnych materiałów i mebli. W kwestii napojów wolałbym pozostać odrobinę tajemniczy (śmiech). Ale studio, gdzie powstają pierwsze wizje, to magiczne miejsce. Tu kreują się idee i urealniają marzenia.
FZ: Czy pomiędzy projektantami trwa zacięta batalia, kto zaprojektuje bardziej widowiskową formę? Ciągle rozgrywają się potyczki o miano najlepszego w zespole?
HC: Jeśli chodzi o współzawodnictwo na szczęście nie nie dochodzi do rękoczynów. Co może być zaskakujące dla wielu osób, to fakt jak młody jest zespół projektowy, znajdujący się pod kierownictwem Gilesa Tailora – Szefa Designu, od którego otrzymujemy błyskotliwe wskazówki. Zespół stanowi grupa ludzi bardzo dobrze rozumiejących język i wartości Marki. Uważam, że projektowanie Rolls-Royce’a to tworzenie czegoś unikatowego, lecz nie stricte projektowanie pojazdu. To ekstremalnie luksusowy produkt. Naturalnie mamy w zespole osoby, które posiadają doświadczenie w dziedzinach związanych z projektowaniem jachtów, mody czy tekstyliów. Kiedy to wszystko się łączy, powstaje środowisko, w którym tworzymy.
FZ: Rozumiem, że to działa jak kombinacja wielu sposobów postrzegania świata. A jak Ty odnajdujesz inspirację do tworzenia koncepcji?
HC: Częściowo odnajduję je w sobie. Myślę, że sam masz takie doświadczenia będąc projektantem – zawsze szukamy nowych rzeczy. Ale co jest szczególne w Rolls-Royce, to szansa uczestnictwa w wydarzeniach nie związanych z projektowaniem samochodów. W tym roku byliśmy w Salone del Mobile w Mediolanie, aby zobaczyć najnowsze projekty mebli i realizacje architektoniczne. Pomaga to w tworzeniu koncepcji bryły zewnętrznej, ale w szczególności wnętrza pojazdów – detali, które sprawią, by auto stało się wyjątkowe. W nadchodzącej przyszłości odwiedzimy Monaco, by uczestniczyć w Yacht Show. Myślę, że z łatwością odnajdujesz w nowym Phantomie nawiązania do jachtów. Choćby w tym, jaką formę przybiera front samochodu i jak swobodnie linia auta opada ku tyłowi.
FZ: Za nami prezentacja najnowszego wcielenia Rolls-Royce Phantom. Wyprowadź mnie proszę z błędu, jeśli się mylę, ale moim zdaniem Marka wraca do korzeni tworzenia mobilnych dzieł sztuki. Czy odbiorcy, użytkownicy powinni postrzegać go właśnie w tych kategoriach i patrzeć przez pryzmat arcydzieła?
HC: Mamy przed sobą ósmą generację Phantoma, która w doskonały sposób uchwyciła ducha poprzedników. Stanowi kontynuację. Obecnie we wnętrzu odnajdziemy element, który nazwaliśmy „galerią”. Można powiedzieć że wynaleźliśmy od początku deskę rozdzielczą. Poprzez zastosowanie jednolitego, wydłużonego elementu ze szkła, za którym klient ma szansę umieścić wszystko, co tylko sobie zażyczy. Dzięki współpracy z takimi markami jak Nymphenburg z Bawarii, może to być porcelana. Stworzyliśmy wersje ze skór i futer. W prezentowanym modelu odnajdziemy kunsztownie drapowaną skórę, nasuwającą skojarzenia z żaglami. W ten sposób nawiązujemy do sztuki, o której rozmawiamy.
FZ: Czy zatem dobro tak luksusowe będzie dostępne dla szerokiej rzeszy klientów, czy też w jakiś sposób dokonywana jest selekcja?
HC: Do grupy klientów, którzy decydują się na naszą Markę, należą przeważnie osoby, które doceniają to czym Rolls-Royce był i czym się staje. Doceniają wszystkie wartości cechujące Markę. Ponieważ wyznaczyliśmy sobie określone limity, jeśli chodzi o roczną produkcję, liczba Phantomów jest najbardziej ograniczona w całej gamie modelowej.
FZ: W jakim kierunku będzie się zmieniać Rolls-Royce? W tym miejscu w rozwoju Marki aspekty związane z technologią: ekrany dotykowe, wszelkie innowacyjne utylitaria, zdają się być odrobinę ukryte. Ujawniają swoją obecność dopiero w momencie, gdy stają się potrzebne. Czy bierzecie pod uwagę jaki wpływ na zmiany wizerunku Marki będzie miał przyszły użytkownik, który w tym momencie jest nastolatkiem?
HC: Tak. Jak zauważyłeś – technologia już jest obecna. Począwszy od konstrukcji, paneli informacyjnych, jest to najbardziej zaawansowany technologicznie samochód, jaki stworzyliśmy w historii Marki. Jednak to, co dla mnie jest najbardziej unikatowe, to zjawisko jakie zauważyłem, związane z Phantomem. Jesteśmy pokoleniem, które wciąż obcuje ze swoimi telefonami. Parę miesięcy temu zespół projektowy miał okazję spędzić trochę czasu z autem. I co ciekawe, po około pięciu minutach całą dostępną technologię odkładaliśmy na bok po to, żeby w pełni poczuć to, co w Rolls-Royce najistotniejsze – jego wnętrze, materiały i przestrzeń. Technologię traktujemy jako coś, co musi być dostępne, ale nie jest niezbędne, aby w pełni poczuć nastrój Rolls-Royce.
FZ: Porozmawiajmy o samochodach autonomicznych. Czy zgodzisz się ze mną, że RR od ponad stu lat w pewnym sensie jest takim samochodem? Czy prezentowany odrobinę wcześniej model Vison next 100 Rolls-Royce można traktować jako zwiastun kolejnego modelu Phantoma 9 lub 10?
HC: Miałem przyjemność brać udział w tworzeniu wspomnianego konceptu – jednego z show car jakie zaprezentowaliśmy w ubiegłym roku. I tak, biorąc pod uwagę koncepcję funkcji szofera i pasażera, zajmującego tylne siedzenia, faktycznie daje możliwość doświadczenia jazdy autonomicznej. W wizji pojazdu przyszłości usunęliśmy ludzki aspekt kierowcy i zastąpiliśmy go zdygitalizowaną postacią consierga o nazwie Eleanor. Oferuje on znacznie więcej, niż tylko prowadzenie auta. Lecz jednocześnie samochód pokazowy należy traktować jako odległą latarnię, wyznaczającą kurs ku przyszłości. Naturalnie osiągalnej, w miarę postępowania rozwoju technologi i nieustannego dążenia Rolls-Royce do dostarczenia jej swoim klientom.
FZ: Czy zatem aspekty związane z zasilaniem pojazdu koncepcyjnego również są zwiastunem RR, napędzanych energią elektryczną? Potęgującym doznanie podróży na bezgłośnym, latającym dywanie…
HC: Bez wątpienia. Kiedy technologia na to pozwoli. Nie mogę w tym momencie powiedzieć kiedy to nastąpi (śmiech). Uzależnione jest to w dużej mierze od woli naszych klientów. W tym momencie Phantom wyposażono w podwójnie doładowany silnik V12, dający potężną moc. Co – nawiązując do wcześniejszego pytania – wcale nie sprawia, że chcesz gnać z ogromną prędkością. Daje zabezpieczenie, że jeśli zajdzie taka potrzeba możesz skorzystać z pełni mocy w każdym momencie. Natomiast specyfika tego silnika pozwala na podróżowanie w ogromnym komforcie. I możliwe, że po wielu godzinach podróży, u celu wysiądziesz bardziej wypoczęty niż w momencie jej rozpoczęcia (śmiech).
FZ: Ostatnie pytanie: który z elementów nowego Phantoma jest Twoim ulubionym? Który jest najbardziej Ci bliski? Która część zajęła wyjątkowo wiele czasu, aby ją właściwie rozwiązać? A może któraś sprawiła Ci niezmiernie wiele bólu i cierpienia, zanim udało się osiągnąć perfekcję?
HC: (Śmiech.) Myślę, że głównym bohaterem samochodu jest „galeria”. Zarówno dla projektantów wnętrza, jak i dla inżynierów. Umieszczenie jednolitej szklanej tafli w aucie i stworzenie przestrzeni dla niemalże czegokolwiek, co klient sobie wymarzy. To stanowiło wielkie wyzwanie. A teraz, prawie sześć lat od narodzenia idei, możemy oglądać tę wizję urzeczywistnioną tu w Polsce. Bez wątpienia to kluczowe osiągnięcie tego modelu. Ja większość czasu spędziłem nad bryłą zewnętrzną. Moim ulubionym elementem jest sposób w jaki nowy, większy grill wpasowuje się w przednią część samochodu, aby następnie swobodnie przepłynąć w górną krawędź i linię okalającą pojazd. To sprawia, że sylwetka wprowadza Phantoma we współczesne czasy, jednocześnie będąc momentalnie rozpoznawalną.
Fryderyk Zyska