Ucieczka o świcie. Rolls-Royce Cullinan.

Budzisz się rano. Pokojówka rozsuwa ciężkie kotary, blade światło jesiennego „poranka” wlewa się do przestronnej sypialni. Drobiny kurzu wirują w promieniach światła. Stan błogiego zawieszenia trzyma jeszcze mocno w uścisku cały dom. Pomiędzy kieliszkami, nadal pachnącymi ginem z tonikiem, na wpół opróżnionymi butelkami szampana snuje się delikatna sugestia aromatu opiekanego pieczywa. Gdzieś na dole w kuchni przygotowywane są tosty, konfitura i orzeźwiająca filiżanka herbaty.

Zanim jeszcze świat zdoła wciągnąć Cię w rutynę codziennych obowiązków, szybko zarzucasz koszulę, wciągasz na siebie bryczesy i buty do jazdy konnej. Pospiesznie wsuwasz ramiona w rękawy tweedowej marynarki, szybkim krokiem przemierzasz korytarze. Przodkowie puszczają do Ciebie oko, kiedy mijasz ich portrety. Wiążesz szalik pod szyją spiesznie pokonując dystans, dzielący dom od stajni. Tam stajesz przed wyborem: Phantom – dobry na oficjalne wizyty, Wraith Black Badge – zaspokaja rządze Twojego nieposkromionego charakteru. Lecz jedynym odpowiednim wozem, aby dokonać porannej inspekcji latyfundiów jest Cullinan. Całe szczęście żyjesz w świecie, gdzie wszelkie Twoje potrzeby są zaspokajane.

Kilka sekund później już przemierzasz żwirowy podjazd przy akompaniamencie kamieni, uskakujących spod kół. Dźwięk przywołujesz z pamięci, bo wewnątrz Rolls-Royce’a Cullinana go nie doświadczysz. Zza kierownicy obserwujesz mijane scenerie w niemożliwym do przecenienia komforcie, jaki daje magiczny dywan zawieszenia wspierany przez „Architekturę Luksusu” ramy nośnej. Zapach wszechobecnej, wyselekcjonowanej skóry uspokaja. Jej dotyk sprawia, że masz wrażenie, jakby prowadzony pojazd był elementem garderoby.
Gwałtownie skręcasz w nieubitą, polną ścieżkę. Wybierasz tryb „Off-Road”. Zawieszenie wygłusza wyrwy i nierówności, jakimi usłana jest nawierzchnia. Prędkość na obrotomierzu zdaje się być nierealna. Błogie odizolowanie od niedoskonałości i niewygód świata zewnętrznego daje odczucie, jakbyś wcale nie opuściła miękkiego, przytulnego i ciepłego łóża. Nie sposób wyzbyć się uczucia brania udziału w filmowej scenie, będąc zarazem jedynym widzem mijanej, budzącej się do życia natury. Spojrzeniem sięgasz przez przednią szybę. Wzrokiem powoli pokonujesz ogromny dystans maski i skupiasz uwagę na jej zwieńczeniu – statuetce Spirit of Ecstasy. Romantycznie rozwiane draperie sukni Eleonor, owianej nastrojem tajemnicy i skandalu – inspiracji do powstania statuetki – wzmacniają mistyczne odczucia prowadzenia tego pojazdu.


Zwalniasz. Zatrzymujesz się. Wokół cisza. Wnętrze wypełnia aromat skóry i wełnianych dywaników, w których tyle razy zanurzałaś bose stopy. Pod dłonią wyczuwasz satynowe, ciepłe drewno panelu centralnego. Horyzontalnie wydłużone linie deski rozdzielczej uspokajają, budują nastrój zaufania do możliwości pojazdu. Włączasz ulubioną arię, opierasz głowę na podparciu z wyszytymi Twoimi inicjałami. Chłoniesz atmosferę. Poranne mgły przemykają nad rozlewiskami. Łąki falują, delikatnie pieszczone wiatrem. Z oddali nadlatuje para łabędzi. W momencie, gdy dotykają tafli niezmąconej wody, rozbrzmiewa „Jezioro łabędzie” Czajkowskiego. Przypadek? Nie w świecie najwyższego luksusu.

Ktoś krzywdząco stwierdził, że Cullinan to jedynie SUV ze znaczkiem Rolls-Royce. Gdyby tylko wiedział. Gdyby doświadczył obcowania z tym obiektem. Jakże zbłądził. Ty wiesz, że to coś znacznie więcej – to postawa, styl bycia i sposób postrzegania świata. Po wozach zwieńczonych statuetką Spirit of Ecstasy spodziewamy się znacznie więcej. Należą do świata, w którym słowa „wyszukany”, „unikatowy” dopiero otwierają listę oczekiwań. Tym, którzy go nie znają, zwykle polecasz by najpierw zdefiniowali luksus, a potem dodali jeszcze to, co niewyobrażalne. Wtedy być może zbliżą się do poziomu, który ten pojazd z łatwością przekracza już przy pierwszym kontakcie.

W scenerii rozlewiska twarz wozu zdradza rysy dawnych saksońskich wojowników. Skupione, mocne spojrzenie reflektorów. Masywne, zdecydowane linie potęgujące odczucie stateczności, stabilności. Moc, drzemiąca pod potężną maską w postaci silnika V12. Jednym gestem otwierasz podwójnie dzieloną klapę przestrzeni bagażowej, z której wyłania się prywatna loża – „Bespoke Viewing Suite”. To Twoje na wyłączność, najbardziej luksusowe miejsce do obserwacji otoczenia. Dostępne w dowolnej scenerii, w dowolnym zakątku świata. Doskonale się sprawdza podczas obserwowania gry w polo czy wyścigów konnych.
Gdy wracasz ze spaceru widok wozu już z oddali budzi Twój mimowolny uśmiech. Idealnie wyważone proporcje działają na podświadomość. Delikatne, a jednak stanowcze. To partner z łatwością odnajdujący się na bezdrożach, a jednocześnie nie zatracający nic ze szlachetnego charakteru. Równie dobrze czuje się na wystawnych balach, gwarantując przybycie pełne splendoru.

By zrozumieć fenomen pozycji, jaką Marka ta niezmiennie utrzymuje na rynku, wystarczy odszukać drzemiące odwołania do kanonów klasycystycznych. Pionowo wydłużone rytmy najłatwiej dostrzegalne są w osłonie chłodnicy. Potęgują wrażenie postawnej sylwetki i kojarzą się z greckim Partenonem. Wszelkie elementy ozdobne dyskretnie podkreślają te rytmy i kierują okiem patrzącego w stronę wyłaniających się linii, tworzących zarys nadwozia. Ach i te drzwi – stopniowo odsłaniające mistyczną aurę wnętrza. Te z kolei przepełnione są najbardziej wyszukanymi materiałami: egzotycznym drewnem, najwyższej jakości skórami, których łączenia i szycia zdają się miniaturowym dziełem sztuki. Ilość atencji poświęcanej połączeniom zdaje się być wręcz absurdalna. Ale czyż nie tego oczekujesz od wnętrza szytego na miarę? Wszelkie Twoje życzenia zostaną spełnione. Jedyne ograniczenie może stanowić zgodność z normami bezpieczeństwa. Nie mniej jednak… Strusia skóra? Proszę bardzo. Drewno z Twojego własnego sadu? Nie ma problemu. Poszycie w barwie skomponowanej wedle Twoich restrykcyjnych wskazań? Oczywiście. Paleta 44 tysięcy dostępnych odcieni stanowi jedynie punkt wyjścia. Jeśli sobie tylko zażyczysz, wóz pokryty zostanie odcieniem, jakie latem przybiera popołudniowe niebo nad pewnym uroczym, prowansalskim miasteczkiem. Takich personalizacji nie odnajdziemy w ofertach innych producentów.

Sama nazwa wzbudza dreszcz emocji. CULLINAN. Wyszeptana, brzmi jak miłosne wyznanie. Wpisuje się w mistyczny świat Duchów, Widm, Upiorów i Cieni. Jednak wnosi coś więcej. To klejnot wyłaniający się z surowej skały, największy diament na świecie, chluba brytyjskiej Korony. Cullinan nie jest jedynie odpowiedzią na potrzebę posiadania podwyższonego Rollsa. Prowadząc go masz poczucie, że jest najlepszy w tym segmencie. Rolls-Roycem wśród wozów terenowych. Na horyzoncie tych wód nie ma nikogo, mogącego zbliżyć się i stanąć w konkury o to miano.

Do momentu, kiedy nie zasiadłem za kierownicą tego wozu, samo połączenie określeń „luksusowy” i „użytkowy” zdawało mi się kuriozalne. Oksymoron, niemożliwe połączenie dwóch światów. Cullinan jednak odwołuje się do podstaw filozofii Marki, czyli czerpania radości z podróżowania, poczucia przygody i specyficznego postrzegania świata. Przywołuje obraz lat 20-tych. Wspaniałe modele Silver Ghost przemierzające dżungle, pustynie. Wożące koronowane głowy, maharadżów. Symbole siły, ponadczasowości. Jako niezłomni towarzysze eksploratorów przemierzały dzikie ostępy. Myślę o wozach, które w czasach historycznych zawirowań stawały się sanitarkami, wozami opancerzonymi, aby po wojnie służyć jako wozy pocztowe gdzieś daleko za wodami na terenie Australii. O tych, które odnajdywane w zakurzonych szopach ponownie odzyskują swój splendor. Po dekadach uśpienia Rolls-Royce powraca do swojego naturalnego środowiska – bezdroży. Staje pomiędzy ich niedoskonałościami a Tobą, byś nie musiała ich doświadczać.

Kiedy w dłoni trzymasz kluczyk, masz pewność, że każdy z przejechanych 12 000 testowych kilometrów gwarantuje, że hasło „Effortless everywhare” nie jest jedynie chwytem marketingowym. To przyrzeczenie, jakie składa Cullinan. Gwarancja niezawodności podczas dowolnego ekstremalnego scenariusza, jaki jesteś w stanie sobie wyobrazić.

Teraz jednak czas wracać do dworu. Służba pewnie już się zorientowała, że kolejny raz ukradkiem wymknęłaś się światu.

Koniecznie zajrzyj na profil
Zyska Styling instagram
Zyska Styling facebook

Zapraszam. Fryderyk Zyska

#cullinan #rollsroyce #effortlesseverywhare

Leave a Reply

*